-Tak!

będzie, jeśli złoży swój podpis w zaciszu jej samochodu, z dala od przechodniów. Z przygotowanej uprzednio butelki nalała Joanne filiżankę kawy z diazepamem. Środek podziałał dość szybko, dzięki czemu Clare mogła przewieźć swą ofiarę do Epping Forest i zaciągnąć ją w miejsce, gdzie zabiła ją nożem, wykorzystując przy tym swą wiedzę z zakresu anatomii. Po pierwszym fachowym ciosie w tętnicę szyjną zadała jeszcze dla niepoznaki kilka następnych. - Dziękuję, że pan mi o tym powiedział. -Przykro mi, że nie mogę nic więcej dla pani zrobić. - Owszem, może pan. prosze pomóc odzyskać Irinę. - Nie sądzę, by mi się to udało. - Na pewno ktoś mógłby znaleźć sposób! - Sandra podniosła na niego udręczone oczy. - Jak mogą myśleć, że będzie jej lepiej u obcych ludzi albo co gorsza - w Rumunii? - Tego nie wiem — odparł Kceenan. 121 https://wysokieszpilki.pl - No, jak posuwają się poszukiwania? - niewytrzymawszy po pauzie zapytała gospodyni, podstawiając małą porcelanową filiżankę pod nosek dzbanka do kawy w rękach służącej. Poczekałam póki filiżanka nie napełni się do pełna i wtedy skromnie odpowiedziałam: - Pani Biełozierska, muszę was zmartwić. Wasza zjawa nie ma żadnego stosunku do waszej prababki... raczej, ona ma stosunek do jego ukazania, lecz zupełnie nie to, co myślicie. Po raz pierwszy zauważyłam na beznamiętnej twarzy gospodyni przejaw zdziwienia. - Ach tak? - Diwiena użyła deserowej łyżeczki odłupując boczek wytwirnego ciastka, py-tając się mnie z nieprzyzwoitym napłynięciem emocji. -- Skądże ono się więc pojawiło? - Znikąd. Tak naprawdę, niepoprawnie postawiliście pytanie. ONO tu się nie odrodziło. To jest ON. Fan¬tom. - Przepraszam, ja zupełnie nie rozumiem różnicy. - Fantom - to przywidzenie, wywołane przez maga - objaśniłam. -- W waszym zamku pojawił się nie¬kij psotnik, aktywnie tworząc fantomy: widzieliśmy trzy jednocześnie na różnych piętrach zamku. One są niestałe, walą się od zetknięcia się z materialnym obiektem, nawet od głośnego dźwięku. Jak ten nie bał się dzwięku, obstrzał zjawy porcelaną dawał dobre rezultaty... - I cóż wy nam poradzicie? Nosić z sobą po półmisku? - chichotał emerytowany dozorca. - Po co? Będziemy usuwać przyczynę. - I jak, przepraszam, to zrobicie? - Wampir,- poważnie powiedziałam. - Przepraszam?

chodziło mi o jej dobre imię. - Bardzo to chwalebne. Reed wychylił się do przodu. W jego przenikliwych oczach błysnęła podejrzliwość. - Mówił pan, że Joanne wiedziała, jak bardzo się pan denerwował, widząc, jak ona bije dziecko. Sprawdź zmieniła temat, dotykając pierwszego żebra. Dotknięcie było lekkie, ale wywołało ból. Gdyby nie dziecko, Ash skoczyłby na równe nogi, wyjąc, jak potępieniec. - Jutro rano - zaczął z trudem - pojedziesz do miasta, kupisz tę cholerną kołyskę i cokolwiek tam jeszcze uznasz za stosowne. Maggie zatrzepotała rzęsami. - Jak mogłabym odmówić tak sympatycznie sformułowanej prośbie? - Przestała się słodko uśmiechać i dała znak dłonią. - A teraz odsuń ją od siebie, żebym mogła cię zabandażować. Ash ani drgnął, musiała więc wyjąć mu dziecko z rąk i ułożyć na kolanach. Kiedy ujęła jego dłoń, szarpnął się.