5. Wykaz metod, technik i narzędzi realizacji i kontroli poszczególnych etapów i form

- To na pewno ona. - Przycisnął słuchawkę do ramienia i sięgnął po ołówek. Kiedy już zapisał numer, przyszło mu do głowy, że lepiej zrobi, kiedy porozmawia z dziewczyną osobiście; będzie jej trudniej odmówić. - Mógłbym prosić o adres? - Zapisał namiary, podziękował i rozłączył się. - Gotuj się do drogi, dzieciaku - przemówił do niemowlaka. - Czeka nas mała przejażdżka. Maggie mieszkała w „niedrogiej" dzielnicy i eufemizm ten oznaczał ciasne szeregi nędznych domków wzdłuż pełnych dziur ulic, zdezelowane samochody na podjazdach, żółte trawniczki wielkości znaczków pocztowych oraz ganki udekorowane starymi lodówkami i trupami mebli w stanie daleko posuniętego rozkładu. Zatrzymał samochód przed wołającą o remont ruderą: obłażąca farba, poobrywane okiennice, brakujące dachówki, popękane szyby zabezpieczone taśmą samoprzylepną, pęknięty przez całą szerokość asfalt na ścieżce prowadzącej do wejścia. http://www.psychopedagogika.pl Próbował go uwolnić, ale mała trzymała mocno. - Siłaczka z ciebie - mruknął i stworzenie wydało nieokreślony odgłos trochę przypominający śmiech. - Uważasz, że to zabawne? - Ponownie spróbował uwolnić palec. - No wiesz - powiedział z wyrzutem. - Kto ty jesteś? Wunderkind? Laura w odpowiedzi umieściła miniaturową stopkę gdzieś na jego przedramieniu. - Jeśli chcesz używać tego czegoś do chodzenia, powinnaś popracować nad sobą i trochę urosnąć. - Na pewno urośnie. W pokoju pojawiła się Maggie z tacą. - Nie byłam pewna, jaką pijesz kawę, więc na wszelki

- Zdawało mi się, że Richard obiecywał kameralną atmosferę. - Może tak będzie. Może część z nich tylko pomaga przy rozładunku. Godzinę później Lizzie zadzwoniła do Marlow. Rozmawiała najpierw z Gilly, która zameldowała, że Sprawdź musimy wycenić i podzielić spuściznę. Dopóki tego nie zrobimy, musimy wspólnie prowadzić ranczo. Reese poderwał głowę. - Jak to? Nie mogę zajmować się ranczem. Jestem chirurgiem, mam swoją praktykę. - Wszyscy mamy swoje zobowiązania - stwierdził Ash spokojnie. - Nie mamy innego wyjścia. Każdy poświęci tyle czasu, ile będzie mógł. Dopóki nie sprzedamy rancza. Woodrow zerwał się z kanapy. - Nie możemy sprzedać Tanner Ranch! To nasza ziemia, od pokoleń należy do rodziny. - I miejmy nadzieję, że tak zostanie - uspokoił go